Forum www.talia.fora.pl Strona Główna
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy :: Galerie  :: Profil :: Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości :: Zaloguj  :: Rejestracja


Bractwo[NZ]

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.talia.fora.pl Strona Główna -> Kącik Kaliope - proza
Autor Wiadomość
Blondie
Włóczykij



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z głębin wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:53, 29 Sty 2009 Temat postu: Bractwo[NZ]

Opowiadanie fantasy, które pisze już jakiś czas, ale z powodu tego, że, co chwila zmieniałam pomysł dopiero niedawno udało mi się skończyć rozdział pierwszy.
Pomysł nie będzie już zmieniany, ale dalej pracuje nad stylem.
Wiem, że to nie jest idealne, bo ja dopiero ćwiczę się w pisaniu.
Mam nadzieję, że jednak to się wam spodoba i nie uznacie tego za takie złe. Choć w to drugie wątpię.
Nie sprawdzała tego, żadna beta, więc błędy na pewno są.
Wiem, że jest podobne do innych tego typu opowiadań, a szczególnie do jednej książki, ale coraz trudniej być oryginalnym

***
Na dole wersja poprawiona


Ostatnio zmieniony przez Blondie dnia Wto 18:57, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vincent Vega
Literacki napaleniec



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: znad Wód Wielkiego Babilonu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:36, 29 Sty 2009 Temat postu:

Swoje zdanie już wyraziłem, ale powtórzę. Za często powtarzasz te same wyrazy w kółko. Za mało opisów, wyglądu ludzi i pomieszczeń. Za mało opisów stanu świadomości bohaterki i jej uczuć. Jesteś młoda masz czas popracować nad stylem. To tyle z mojej strony.





Ale tego twojego ''zdania'' nie ma już na forum więc ładnie by było jakbyś je wyartykuował.
Talia Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondie
Włóczykij



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z głębin wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:41, 30 Sty 2009 Temat postu:

Czyli za mało opisów? Dobra
Tak, w ogóle to nadal jestem w szoku, po tym, jak zacząłeś dawać mi rady.
Od kogo, jak od kogo, ale od ciebie się tego nie spodziewałam.
Podziękuje jeszcze raz tobie i Talii, bo dzięki wam z wakacji wróciła moja samokrytyka(którą, żeby było krócej nazywam Zosią) i już zdążyła wyśmiać ten tekst.


Ostatnio zmieniony przez Blondie dnia Pią 9:41, 30 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vincent Vega
Literacki napaleniec



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: znad Wód Wielkiego Babilonu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:12, 30 Sty 2009 Temat postu:

Nie bądź taka surowa dla siebie. Powiedz mi jedną ważną rzecz. Ile czasu zajęło Ci napisanie tego opowiadania i ile ma stron?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondie
Włóczykij



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z głębin wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:37, 30 Sty 2009 Temat postu:

To, co dodałam tutaj pisałam jakiś tydzień(nie liczę strony początkowej, która jest o wiele starsza) i ma siedem stron i paręnaście linijek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vincent Vega
Literacki napaleniec



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: znad Wód Wielkiego Babilonu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:45, 30 Sty 2009 Temat postu:

No a taki ja pisałem swoje pierwsze 12 stron przez TRZY MIESIĄCE. Każdy akapit dokładnie opracowywałem. Nie dosiadałem do pisanie dopóki nie miałem jakiegoś szalonego natchnienia. Teraz piszę szybciej, ale widać, że jakość też podupada. Moja kolejna rada. Pamiętaj, że liczy się jakość nie ilość. Gdyby każdemu pisarzowi 7 stron zajmowałoby 7 dni to w ciągu roku napisałby książkę liczącą 500 stron książkowych. To się początkującym nie udaje. Stephen King "Cujo" pisał przez 4 lata, a książka ma niewiele ponad 300 stron. To było na początku jego kariery.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondie
Włóczykij



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z głębin wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:00, 30 Sty 2009 Temat postu:

Ten tydzień to pisałam w Wordzie. Wcześniej zawsze wszystko zapisuje w zeszycie, w którym jeden rozdział zaczynam od nowa, co parę dni.
Wiem, jednak, że tym razem naprawdę nie przyłożyłam się i muszę to poprawić
Żeby nigdy więcej nie było, jak hsm
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitake
Nowicjusz



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:41, 08 Lut 2009 Temat postu:

Podobało mi się, aczkolwiek wydaje mi się, że jest trochę za mało uczuć i, tak jak już wcześniej powiedział Vincent, za mało opisów.
Do tego jestem ciekawa, dlaczego "Bractwo". Jak na razie z tekstu nie wynika czemu zawdzięczamy ten tytuł, ale mam nadzieję że wyjaśnisz to w kolejnej części... Bo będzie kolejna część, prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondie
Włóczykij



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z głębin wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:02, 08 Lut 2009 Temat postu:

Będzie, ale nie szybko. Na razie poprawiam pierwszy rozdział i to w zeszycie.
Jakoś nie mogę się zebrać, żeby przepisać do Worda
A Bractwo się wyjaśni w czwartym rozdziale
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondie
Włóczykij



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z głębin wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:56, 19 Maj 2009 Temat postu:

Dobra napisałam od nowa. Mam nadzieję, że to tym razem jest lepsze. Dodałam to już na jednym forum i tam stwierdzili, że niezłe, ale to nie było literackie forum, więc się aż tak bardzo o szczegóły nie czepiali.

Beta: Josette (z innego forum)

Prolog
Pomieszczenie było duże, okrągłe oraz zaciemnione. Ziało z niego pustką. Drzwi się otworzyły i do środka wszedł mężczyzna koło trzydziestki. Stanął na środku sali, a pochodnie wiszące na ścianach same się zapaliły. Wokół niego pojawiły się popiersia ludzi w dużym powiększeniu. Tylko, czy to na pewno byli ludzie? Niemal przezroczyści, niczym duchy oraz o twarzach, w których kryło się coś nieludzkiego.
- Wezwaliście mnie, więc jestem – odezwał się mężczyzna.
- Pojawiła się pewna dziewczyna, która nadaje się na członka. – Odpowiedział mu duch z białymi oczami.
- Kim jest? Elfem? Czarodziejem? Demonem? Może wampirem?
Zaśmiali się.
Tym razem głos zabrał duch o najłagodniejszym wyrazie twarzy.
- Nie. Człowiekiem. Przeprowadziła się właśnie do miasta, gdzie mieszka dwójka z was.
- Dwójka z nas? Słudzyń? O nie. Niemagiczna! Jak mogła wam się spodobać niemagiczna?
Oni tylko, po raz kolejny się zaśmiali. Tym razem zabrzmieli złowieszczo.
- Jej zdolności się niedługo uaktywnią. A teraz idź i wybierz jedno z rodzeństwa, które ją wprowadzi.
Mężczyzna chciał coś jeszcze dodać, ale zamilkł. Schylił się w pokłonie i wyszedł. Pomieszczenie znowu zapadło się w mroku. Duchy zniknęły.


***

Jeśli kiedykolwiek śniłam coś wartego zapamiętania to, to bez wątpienia było jednym z tych snów.
Snów, które z czasem zamieniły się w nocne mary.
Koszmar podczas trwania, którego boisz się, że on nigdy się nie skończy
Są chwile, których żałuje, ale czego się nie robi dla ludzi, których się kocha?

„Póki jesteśmy młodzi wszystko jest przed nami ”
Juliusz Słowacki


Rozdział Pierwszy: Nowa (część 1/2)
Jadąc samochodem z mamą, milczenie mi nie przeszkadzało. Było takie naturalne, a grające radio w zupełności wystarczało. Wracałyśmy z lotniska, skąd odebrała mnie po moim tygodniowym pobycie w górach z tatą.
Ojciec odkąd pojawił się z powrotem po trzynastu latach nieobecności, w moim życiu starał się być dobrym rodzicem. Szkoda, że nikt mu nie powiedział, że z dzieckiem trzeba rozmawiać, a i pożegnać by się przydało, a nie tylko machnąć ręką idąc do kolejnego samolotu. Nawet dla znanego, czyli zabieganego profesora jest to niewybaczalne. Pewnie, gdyby nie ta nasza przeprowadzka w ogóle bym się nie zgodziła, ale matka miała tyle na głowie przez ten tydzień, że szesnastoletnia córka tylko, by przeszkadzała.

Do Słudzynia przeprowadziłyśmy się tydzień i trochę temu. Spędziłam tu tylko dzień i pojechałam do taty przekonana do tego przez mamę. Powiedziała, że nie powinnam marnować sobie ferii i jechać w Alpy. Tylko, że ja miałam ochotę te ferie sobie zmarnować i nawet to, że mogłabym nauczyć się wreszcie jeździć na snowboardzie, nie przekonywało mnie do zmiany decyzji. Zrozumiałam jednak, że dom, w którym trwa remont to nie miejsce dla mnie.
- Zaraz będziemy na miejscu – obwieściła.
- Wreszcie – mruknęłam.
Dom nie był nowy ani nowoczesny. Prosty z ogrodzeniem z żywopłotu oraz czerwonym dachem i z cegły o tym samym kolorze. Należał do stryja mamy, który do niedawna był jej najbliższą żyjącą rodzinną. Kiedy umarł, moja rodzicielka odziedziczyła po go po nim.
Wyszłam z samochodu i zabrałam walizkę z bagażnika, torbę zostawiając mamie. Weszłam na ganek, czekając aż mama dojdzie do mnie z resztą bagażu i otworzy drzwi. Jak na razie szukała kluczyków, a ja przyglądałam się ogródkowi przed domem, który ciągnął się aż za dom z tego, co widziałam. Był uroczy, mały i trochę zaniedbany, bo w końcu od trzech lat nikt się nim nie zajmował. Choć to przecież zima ogródek i tak bardzo mi się podobał. Zastanawiałam się, jak wygląda latem i dlaczego, kiedy byłam tu wcześniej nie zwróciła na niego uwagi. Był śliczny nawet zimą, choć co to za zima bez śniegu?
Wreszcie mama znalazła kluczę i otworzyła drzwi. Weszłam do środka stawiając walizkę już w przedpokoju. Płaszcz tylko rozpięłam, a czapkę nadal trzymała w dłoni, kiedy ruszyłam oglądać cały dom, który kiedy go ostatni raz widziałam prezentował się o wiele gorzej. Wszędzie stały tekturowe pudła, a meble, które były jeszcze po wujku kryły się pod ukorzonym materiałem. Mama pozbyła się tych eksponatów zastępując je meblami z naszego mieszkania oraz częściowo nowymi. Idąc na piętro zajrzałam do kuchni, gdzie moja rodzicielka zabierała się do szykowania obiadu.
- I, co? Podoba się? – Zapytała, kiedy weszłam do kuchni.
- Tak, bardzo.
W końcu, co innego miałam powiedzieć? Ludzie nie lubią słyszeć krytyki na swój temat, a ja nie potrafię kłamać, nie lubię tego robić, dlatego tak często milczę. W tym przypadku nie kłamałam, ale po prostu nie wiedziałam, co więcej powiedzieć. Przyglądałam się jej chwilę, kiedy chodziła po pomieszczeniu wyciągając różne potrzebne składniki do dania.
- Kuchnia meksykańska? Może częściej będę wyjeżdżać, skoro potem robisz takie pyszności. – Powiedziałam łapiąc kawałek pomidora i ładując go sobie do buzi.
Dobrze mieć kucharza w domu, pomyślałam sięgając po kolejny kawałek. Nawet bardzo dobrze, ale trzeba pamiętać o tym, żeby mu nie przeszkadzać, gdy gotuje. Ja o tym zapomniałam i dostałam ścierką po głowie oraz zostałam wyrzucona z kuchni z informacją, że mam tu nie wchodzić póki obiad nie będzie gotowy.

Postanowiłam obejrzeć górę domu oraz się rozpakować.
Weszłam po schodach i zaglądałam do wszystkich pokoi. Pierwszym była sypialnia mamy, która wyglądała podobnie, jak w starym mieszkaniu. Meble te same, ale kolor ścian jaśniejszy, co świetnie kontrastowało z brązowymi dodatkami. Pokój gościnny, łazienka, gdzie nie mogąc się powstrzymać zostałam na dłużej i wzięłam prysznic oraz przebrałam się w dresy wyciągnięte z torby, a resztę brudnych rzeczy wrzuciłam do kosza na ubrania, a sama przeszłam do ostatniego pomieszczenia, którym był mój pokój. Po otworzeniu drzwi, aż mi dech zaparło. Sypialnia była idealna. Czerwone ściany, na których wisiało kilka zdjęć oraz tablica korkowa i jeden obraz przedstawiający z pozoru normalny widok, ale z dodatkami, które nie powinny się tam znaleźć, od razu przypadł mi do gustu. Spojrzałam na łóżko, było spore i wykonane z jasnego drewna, a zagłówek był chyba z bambusa, natomiast pościel czerwona. Meble te same, co w moim starym pokoju wykonane z jasnego drewna, które przypominało to, z którego zrobiono łóżko. Mama się postarała, ale czy nie za bardzo? Ile ona wydała pieniędzy? Przyjrzałam się jeszcze raz łóżku. Śliczne, proste, ale z nutką oryginalności, aż prosiło się, żeby się na nim położyć i nic nie robić. Mój organizm przypominał, że dzisiaj o wiele za mało spał. Westchnęłam kładąc się na nim. Chyba parę minut snu nie zaszkodzi nikomu, a nawet pomoże. A poukładać rzeczy mogę później… o wiele później.

Z moich paru minut zrobiło się pół godziny, a spałabym pewnie jeszcze dłużej gdyby nie to, że mama zawołała mnie na obiad.
Usiadłam za stołem i spróbowałam dania, które znajdowało się na moim talerzu.
- Chile Con Carne, pychota – mruknęłam z pełnymi ustami.
- Cieszę się, że ci smakuje, ale jedź już.
Mama była świetną kucharką, a dla swojego ostatniego szefa, a zarazem głównego kucharza, aż za dobra. Facet miał manie wielkości i się przestraszył o swoja pozycję. Z tego powodu zwolnił moją matkę. Ona uwielbiała swoja pracę, dlatego bardzo to przeżyła. Nie zdziwiłam się zbytnio, kiedy pewnego dnia oznajmiła, że się wyprowadzamy do Słudzynia, gdzie ma dom po wujku. Tego samego dnia zaczęłam się pakować. Do nowego domu przyjechałyśmy już dwa dni później. Ja pojechałam z tatą na ferie, a ona została tu sama, żeby w spokoju załatwić wszystkie formalności i sprzedać mieszkanie.
- Na drugie jest burrito – poinformowała mnie, zbierając talerze ze stołu i wkładając je do zlewu.
- Przez ciebie nie zmieszczę się w ulubione spodnie – zaśmiałam się, biorąc pierwszy kęs dania stojącego przede mną.
- Kochanie ty już się w nie, nie mieścisz. Ile ty już je masz? Dwa lata? To przecież w każdej chwili może pęknąć ci na tyłku.
Obrażona nic nie opowiedziałam, kończąc jeść w całkowitej ciszy, bo i mama nie zamierzała pierwsza się odezwać.
Czasami była taka dziecinna.
- Zostaw ja pozmywam. Ty się naszykuj do szkoły – powiedziała wyjmując mi kubek z ręki.
Szkoła. Przełknęłam głośną ślinę. To była jedyna rzecz związana z przeprowadzką, której się obawiałam. Nawet to, że stracę kontakt z mnóstwem znajomych mnie tak nie przerażało. No, może z wyjątkiem braku kontaktu z moją kochaną Izką. Wracając do tematu. Bałam się, że nie zostanę zaakceptowana i wszyscy będą się na mnie gapić. I to wieczne podchodzenie i przedstawianie się. Grr…

Weszłam do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Można powiedzieć, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Zawsze od takim marzyłam, ale dopiero teraz to do mnie dotarło, gdy leżałam na nim delektując się jego miękkością oraz zapachem płynu do płukania o przyjemnej dla nosa woni stokrotek. Mogłabym tu przeleżeć cały dzień i by mi się nie znudziło, chyba.
Okazało się jednak, że nie bez przyczyny mówią, że jestem w gorącej wodzie kąpana, bo już po kwadransie znudziło mi się wpatrywanie w biel sufitu i wstałam z mojego ślicznego łóżka.
Plan lekcji znalazłam po krótkich poszukiwaniach w szufladzie w półce, a niech jak mama pisała na biurku. Gapiostwo u nas jest rodzinne.
Spakowałam plecak oraz naszykowałam ubranie na jutrzejszy dzień w zestawie ciemne rurki plus zielony sweterek na guziki i do tego biała podkoszulka. Nie miałam zamiaru rzucać się w oczy. Kiedy już nie miałam, co robić zeszłam na dół do salonu zabierając z sobą laptop – prezent od ojca na szesnaste urodziny.
Zajęłam miejsce na kanapie i zalogowałam się na poczcie. W skrzynce oprócz reklam miałam też wiadomość od Izki. Biedna podejrzewała, że Radek kreci z kimś na boku i nie wiedziała, co robić. Pamiętała jednak o mnie i oprócz własnych żalów dodała kilka pytań dotyczących moich ferii oraz Słudzynia. Odpisałam jej na wszystkie pytania i poradziłam, żeby po prostu porozmawiała z nim i może to, coś zmieni. Kliknęłam wyślij i wyłączyłam stronę. Potem sprawdziłam mamy - pusto. Włączyłam telewizor, ale ten w niedzielny wieczór miał mi tylko do zaoferowania głupie seriale, których nie miałam ochoty oglądać. Zastanawiałam się nad jedynym filmem, a serialem kryminalnym. Decyzje podjęła za mnie mama, która wybrała serial.
Oglądałam telewizje do późna mając nadzieję, że to jakoś opóźni nadejście kolejnego dnia. W końcu jednak musiałam iść spać. Kiedy się kładłam spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że zostało mi jeszcze osiem godzin nim pójdę do piekła. Czego ja się tak bałam? Nowa szkoła nie może być, aż tak straszna? Poplotkują, pogadają i mi odpuszczą, bo przecież ile mogę być główną atrakcją? Myślę, jak jakaś lalka. Dlaczego oni w ogóle mają się przejąć moją przeprowadzką? Niby już się tym nie przejmowałam, lecz jak to cała ja cały czas zastanawiałam się nad jutrzejszym dniem, dlatego zasnęłam dopiero, gdy od jakiegoś czasu mieliśmy już poniedziałek.

Obudził mnie hałas budzika. Za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy go nastawiałam. Zła na cały świat wyciągnęłam dłoń spod kołdry macając powierzchnie stojącej obok szafki w poszukiwaniu tego okropnego urządzenia, które musiało wyrwać mnie z ramion Morfeusza.
Z wściekłością odkryłam, że muszę wyjść z ciepłego łóżka, bo budzik brzęczy na biurku. Moja zapobiegliwa mama go tam za pewne położyła wiedząc, że jeśli stałby bliżej to bym go wyłączyła i dalej spała. Nienawidzę zapobiegliwości mojej matki!
- Ale zimno – mruknęłam, gdy moje nogi dotknęły podłogi.
Wreszcie denerwujący odgłos zamilkł i mogłam w spokoju wziąć naszykowane wczoraj ubranie i podreptać do łazienki, żeby żarzyć porannego prysznicu. A potem napije się kawy, bo inaczej zacznę chrapać w szkole, co na pewno nie spodoba się nauczycielom, a uczniów rozbawi, jak nic.
Gdyby nie to, że w domu było okropnie zimno oraz moje wrodzone lenistwo pewnie wzięłabym zimny prysznic, żeby dojść do siebie. Miałam za swoje. Mogłam zamiast się stresować pójść spać.
Zdusiłam w sobie krzyk, kiedy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Potargane jasnobrązowe włosy, które czasem wyglądały na ciemny blond, jasna cera i niebieskie oczy, a pod nimi…groza! Ogromniaste cienie! Opłukałam twarz zimną wodą, ale to nie na wiele się zdało. Trudno, pomyślałam. Będę straszyć ludzi swoim wyglądem i tyle. Wciągnęłam na ubranie i wyczesałam włosy. Wygrzebałam jeszcze z kosmetyczki korektor, którym udało mi się trochę zamaskować wory pod oczami.
- Dzień dobry – powiedziała mama, podając mi talerz z grzankami, a kubek herbaty postawiła na stole.
Doskonale wiedziała, że wolałabym gdyby zamiast brązowej cieczy podała mi czarną. Była jednak nieugięta, jeśli chodzi o kawę. Twierdziła, że jestem od niej uzależniona i ona mi pomoże wyjść z tego nałogu.
- Nie wiem, czy taki dobry – westchnęłam.
Wzięłam do ręki tosta, ale gdy tylko na niego spojrzałam zrobiło mi się niedobrze. Już dawno się tak nie stresowałam. Wiedziałam, że nie ma powodu bym się denerwowała, ale żołądek nadal był innego zdania.
- Nic się nie bój i jedź – pospieszyła mnie matka. – Jak zaraz nie wyjdziemy to się spóźnisz. I zrobiłabyś coś z tymi oczami. Wyglądasz, jakbyś całą noc nie spała.
- Można powiedzieć, że tak właśnie było – mruknęłam pod nosem bardziej do siebie.
Spojrzałam na swoje odbicie w łyżeczce. Wcale nie było tak źle. Może to ich odstraszy?
- Rusz się i przestań już tak stresować, zjedz coś.
Zaśmiałam się. Ona była niemożliwa. Podobno się spieszymy, a ta wciąż każe mi coś robić. W takim tempie to ja do szkoły na dwunastą zajadę dopiero.
Niechętnie ugryzłam kawałek zimnego już chleba popiłam go herbatą, a potem jeszcze wzięłam łyka z kubka mamy, gdzie miała kawę. Pobiegłam na górę po plecak i wróciłam na dół. W przedpokoju przed lustrem przeczesałam jeszcze raz włosy palcami i zaczęłam się ubierać.
- Brawo, widzę, że już się nie boisz.
Posłałam jej uśmiech. Wolałam się jej nie zwierzać, że w środku nadal jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Z dumą mogę jednak stwierdzić, że jest to mniejszy kłębek niż jeszcze parę minut wcześniej. Będzie dobrze.
- No dobra kochanie, jedziemy – powiedziała.

Gratuluje każdemu kto to przeczytał. Sama nie zmogłam. Strasznie głupie.


Ostatnio zmieniony przez Blondie dnia Sob 13:12, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adder
Gryzipiórek



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:40, 01 Cze 2009 Temat postu:

Nie podoba mi się. Nie chce Cię urazić, bo i ani sama nie jestem mistrzem pisania ani genialnym krytykiem. Jest to boleśnie wtórne, zalatuje Zmierzchem, Mary-Sue i niesprecyzowanym Urban-Fantasy. Styl przeciętny, zdania suche. Zrobiłam to, zrobiłam tamto. Wypracowanie mojej koleżanki na temat najnudniejszej rzeczy jaką w życiu robił było ciekawsze.
Jeżeli chodzi o błędy, to tu już w ogóle czuje się nie pewnie, ale zgrzytały mi przecinki. Całkiem sporo przecinków i szyk co niektórych zdań.

Blondie napisał:
Niemal przezroczyści, niczym duchy oraz o twarzach, w których kryło się coś nieludzkiego.


Wywaliłabym to oraz i pozostawiła poczciwe o.
I przebudowałabym fabułę. Fabułę, bohaterów i popracowałabym nad stylem. Chyba jestes pod wpływem Vincenta i opowiadaniu, które powinno dziać się w Polsce. Proszę o wybaczenie, ale elfy i inne nienaturalne stworzenia mi tu nie pasują.

Pozdrawiam,
Add


Ostatnio zmieniony przez Adder dnia Pon 20:41, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vincent Vega
Literacki napaleniec



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: znad Wód Wielkiego Babilonu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:58, 06 Cze 2009 Temat postu:

To jest źle? Ty żmijko nie widziałaś chyba poprzedniej wersji tego arcydzieła. Tamtego nawet nie doczytałem, a to przetrawiłem. W porównaniu z tamtym jest o niebo lepiej, ale ciągle nie za dobre. Widzę, że zakochałaś się w słowie "oraz". Rozumiem cię. Po przeczytaniu "Dżumy" ja zakochałem się w słowie "bowiem". Kocham je, ale jest to miłość toksyczna. Co za dużo to nie zdrowo, dlatego się ograniczaj z powtarzaniem wyrazów, bo to drażni. Ciągle trochę biednie piszesz, ale już nie tak biednie jak było. Pojawiły się jakieś opisy i komentarze do dialogów. Widzę, że bierzesz sobie krytykę do serca. Nie czytałem żadnej książki Meyer, ale jeżeli wzorujesz się trochę na niej to odpuść sobie. Stephenie Meyer nie odniosła sukcesu, bo ma jakiś bajeczny talent, tylko dlatego że miała bajeczny pomysł na serię książek.
Cytat:
Zła na cały świat wyciągnęłam dłoń spod kołdry macając powierzchnie stojącej obok szafki w poszukiwaniu tego okropnego urządzenia, które musiało wyrwać mnie z ramion Morfeusza.

Czy ty tego Morfeusza to nie zapożyczyłaś ode mnie z opowiadania???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adder
Gryzipiórek



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:22, 10 Cze 2009 Temat postu:

Vincent zmartwię Cię. Ostatnio czytałam kilka różnych opowiadań i Morfeusz był w każdym z nim. Poczciwy Morfeusz jest na modzie Wink Owszem, czytałam poprzednią wersję i też nie dobrnęłam do końca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vincent Vega
Literacki napaleniec



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: znad Wód Wielkiego Babilonu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:51, 10 Cze 2009 Temat postu:

A ja myślałem, że wpadłem na coś oryginalnego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondie
Włóczykij



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z głębin wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:33, 13 Cze 2009 Temat postu:

Też lubię słowo bowiem :p
Zmierzch, Zmierzch, Zmierzch.
Ja to zaczęłam pisać nim go poznałam. Dobra lubię tą książkę, ale nie aż tak mocno by teraz coś pisać na jej podstawie
Tak Morfeusz jest na topie, a Twojego opowiadanie nie czytałam, bo jest w dziale gdzie nie powinnam zaglądać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.talia.fora.pl Strona Główna -> Kącik Kaliope - proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net Bearshare
Regulamin