Forum www.talia.fora.pl Strona Główna
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy :: Galerie  :: Profil :: Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości :: Zaloguj  :: Rejestracja


Okiem Rity Skeeter

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.talia.fora.pl Strona Główna -> Harry Potter Zone
Autor Wiadomość
Talia
Diamond Bitch



Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: że znowu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:52, 07 Sty 2009 Temat postu: Okiem Rity Skeeter

Rita Skeeter przemierzała zamaszystym krokiem korytarz czwartego piętra w Ministerstwie Magii, rozglądając się bacznie na boki. Przyklejony do jej twarzy uśmiech i naturalna pewność siebie, bijąca z jej oblicza, sprawiały, że pracownicy ministerstwa umykali w popłochu do swoich gabinetów.

Nagle zatrzymała się przy drzwiach, na których oprócz numeru 42 wisiała nieduża tabliczka z zielonym, rażącym napisem: ‘’Pukanie zepsute, proszę dzwonić’’.
Na twarzy Rity zagościł cień konsternacji, który szybko ustąpił złośliwemu uśmieszkowi gdy z impetem walnęła pięścią w tabliczkę. Nim udało jej się ponowić uderzenia, drzwi wypadły z zawiasów i runęły z łoskotem na ziemię.
- A czytać to nie potrafisz? – zagrzmiał poirytowany głos zewnątrz gabinetu.
- Potrafię, ale niekoniecznie ze zrozumieniem – syknęła cicho pod nosem i wkroczyła do pomieszczenia. Natychmiast stwierdziła, że znalazła się chyba w najmniejszym gabinecie jaki posiada w całym swoim zasobie Ministerstwo Magii. Ogarnęła jednym spojrzeniem całe pomieszczenie i zarejestrowała tylko cztery obiekty: niedużą półkę na książki, stare biurko, nie pasujące do niego krzesło i stojącego przy nim mężczyznę. Nie mogła przyjrzeć mu się dokładnie ponieważ zgiął się wpół najwyraźniej szukając czegoś w małej szafeczce od biurka.
- Echm – odchrząknęła wyniośle Rita, otwierając mała poręczną torebkę i wyciągając z niej samopiszące pióro i pergamin.
Spod blatu wyłoniła się powoli wysoka sylwetka Lucjusza Malfoya. Jego jasne włosy, opadały mu beznamiętnie na dobrze zbudowane ramiona a blada twarz, na której dało się zauważyć znużenie, wykrzywiła się w niewyraźnym uśmiechu.
- Dzień dobry – wycedził przez zęby Lucjusz.
- Widzę, że już się pan zadomowił w nowym gniazdku – powiedziała Rita sarkastycznym tonem, kładąc pióro i pergamin na stole. Ledwo to zrobiła, pióro drgnęło lekko i już po chwili bazgrało na pergaminie, małe, nieczytelne litery.
-Prawie – odparł Lucjusz Malfoy, wyczarowując krzesło po przeciwnej stronie biurka, tuż obok miejsca, w którym stała dziennikarka. – Proszę usiąść - dodał pośpiesznie.
Rita spojrzała na wyczarowane krzesło jakby bała się, iż okaże się tak samo słabe i nietrwałe jak drzwi, które przed chwilą otworzyła, lecz widząc pytające spojrzenie Lucjusza Malfoya, przycupnęła na nim delikatnie i wbiła wzrok z mężczyznę stojącego naprzeciw niej.
- Jak pana przyjęli pracownicy ministerstwa magii, panie Malfoy? Bo chyba nie jest pan traktowany tu jak za dawnych czasów?
- Mniemam, że takowe informacje już pani posiada, pani Skeeter. Czy możemy rozpocząć ten…. eee, wywiad? – rzekł Lucjusz siadając na swoim krześle.
- Och, przez te pańskie śmierciożerskie przygody, pana intelekt najwyraźniej ucierpiał… Wywiad rozpoczął się w momencie kiedy moja stopa stanęła w tym… tej klitce. Sądzi pan, że mogłabym tu przyjść gdybym nie musiała?
- A ktoś zmusił panią do przyjścia tutaj? Zapewniam, że mnie również ta wizyta jakoś szczególnie nie napawa szczęściem…
- Przynajmniej w tej kwestii się zgadzamy. Aczkolwiek to moja praca i czuję się zobowiązana, by wykonać ją jak należy. A więc… dowiem się jak w pana przekonaniu odbierają pana pracownicy ministerstwa?
Lucjusz otrząsnął się lekko i wykonał mimowolny gest jakby miał ochotę wstać i wyrzucić siedzącą naprzeciw niego kobietę, która mierzyła go badawczym, pełnym wyższości spojrzeniem.
- Czuję się tu dobrze. Zupełnie jak za dawnych czasów - rzekł Lucjusz, zmuszając się do szerokiego uśmiechu.
-Acha. Mam rozumieć, że pana życie w ogóle nie uległo zmianie? Więc co tam słychać u Sam- Wiesz- Kogo? - dodała, a ohydny uśmiech rozlał się na jej twarzy.

Lucjusz z dezaprobatą pokręcił głową i spojrzał wyczekująco na Ritę, licząc na jakiekolwiek sensowne pytanie, które nie dotyczyłoby jego spraw osobistych, a jednocześnie nie godziło w jego godność. Zdał sobie jednak sprawę, że przed nim siedzi kobieta, która nie dysponuje innym zestawem pytań i uwag a sposób w jaki rozmawia z ludźmi sprawia jej nadzwyczajną przyjemność. Przypomniał sobie poranne słowa Narcyzy, w których to kazała mu ‘’wyluzować się i nie brać tego na poważnie’’ i zapragnął nagle, by to ona siedziała tu teraz zamiast niego i zrozumiała jak abstrakcyjnym słowem jest wyraz ‘’luz’’ przy Ricie Skeeter.

- Chyba się nie dowiem co tam u naszego starego znajomego- powiedziała, ostentacyjnie kręcąc głową. – Chciałabym jednak wiedzieć, na czym polega pana praca. Bo o to, czy dobrze się pan czuje w Biurze Doradztwa w Zwalczaniu Szkodników to nie muszę pytać …-
- Moja praca, jak sama nazwa mówi, polega na pomaganiu i doradzaniu czarodziejom w walce z wszelkiego rodzaju szkodnikami, z jakimi mamy do czynienia- powiedział Lucjusz.
- A czym dla pana jest szkodnik?
- Słucham? – zapytał zdumiony Lucjusz.
- Czym dla pana jest szkodnik. Jednym zdaniem. - powtórzyła twardo Rita
- Szkodniki to stworzenia, które…działają na naszą szkodę - rzekł pokrętnie Lucjusz, nie mogąc wymyślić nic ciekawszego.
-A jak nazwiemy pańską działalność za czasów kiedy był pan śmierciożercą?- zapytała kąśliwe Rita
- Ja… moja praca dotyczy tylko i wyłącznie stworzeń a nie ludzi!- wybuchnął rozeźlony Malfoy.
- Dlaczego obraca pan kota ogonem? Pytałam o…
- Wiem, o co pani pytała! Na odpowiadam na głupie pytania - uciął Lucjusz.
- Nie ma głupich pytań, panie Malfoy, są tylko głupie odpowiedzi - powiedziała z satysfakcją Rita, czując się coraz pewniej.
Lucjusz zmieszał się, czując, że traci panowanie nad sobą. Za wszelką cenę starał się zakamuflować to, że w środku czuje się jak gotowy do eksplozji wulkan.
- A co na to pańska rodzina?- rzuciła znienacka Rita
- Na co?- zapytał kompletnie zdezorientowany Malfoy.
- Na pańską nową pracę. Co sądzą o tym, że powrócił pan do Ministerstwa… Co prawda na o wiele mniej lukratywne stanowisko niż poprzednio ale jednak.
- Moja żona rozpacza i marudzi bo znowu nie ma mnie całe dnie w domu a syn włóczy się po Śmiertelnym Nokturnie i rekrutuje nowych śmierciożerców. – odparował ironicznie Lucjusz zanim zdążył ugryźć się w język.
- Pański syn nie ma zamiaru podjąć się jakieś pracy? Z tego co wiem, nie nosi na swoich barkach aż tylu postępków co pan, więc może uda mu się wspomóc finansowo rodzinę oraz nie stoczyć się margines- powiedziała złośliwe Rita.
- Nie ma takiej potrzeby. Przynajmniej na razie- dodał uśmiechając się lekko.
- Przecież pański majątek nie rozmnaża się w skrytce Banku Gringotta , panie Malfoy. Jest pan tego świadom prawda? Po odszkodowaniu jakie Wizengamot nakazał panu wypłacić…
- Nie rozumiem, po co pani fatyguje się na wywiady, skoro i tak wszystko wie pani lepiej niż rozmówca.
- Czysta formalność, panie Malfoy – powiedziała Rita z nutą sarkazmu w głosie.
Lucjusz westchnął głęboko, a ostre pióro tańczyło zgrabnie po pergaminie jak szalone.
- To może po prostu sama napisze pani ten wywiad i go opublikuje. Czuję się zbędny - rzekł Lucjusz Malfoy, przewracając oczami.
- Żeby posądził mnie pan o zniesławienie? – odparowała Rita, wybuchając gromkim śmiechem.
- Mam dość procesów do końca życia. Nawet w starciu z panią moje wytłumaczenia byłyby wręcz groteskowe.
- Hm… może mogłabym to zmienić? Może… udałoby mi się, choć przyznam, że byłby to dla mnie nadludzki wysiłek, zmienić pana wizerunek? Zna pan moje zdolności dotyczące kierowania opinią publiczną. Jedna biografia i wszystko jest cacy….
- Coś w stylu ‘’Życie i kłamstwa Lucjusza Malfoya’’? – przerwał jej z przekąsem czarodziej.
- Można by zmienić na ‘’Życie i prawdy’’- odparła Rita, obserwując uważnie swojego rozmówcę. – Rodziny Malfoyów- dodała po chwili wahania.
- Kusząca propozycja. Ale nie skorzystam. - rzekł cicho Lucjusz, a na jego bladej twarzy zagościł cień uśmiechu.
- Szkoda, byłoby ciekawie. Myślałam, że komu jak komu, ale panu zależy na przywróceniu dobrego imienia rodzinie…
- Świat się zmienia a wraz z nim ludzie. Cieszę, że żaden z członków mojej rodziny nie musi gnić do końca życia w Azkabanie. Zapewniam panią, że jesteśmy szczęśliwi. – dodał i po raz pierwszy od kiedy Rita pojawiła się w jego gabinecie, poczuł się lekki i wyluzowany. Jasne oblicze czarodzieja nie miało teraz już nic wspólnego z niepokojem jaki malował się na jego twarzy kiedy Skeeter wpadła do pomieszczenia. Czuł się swobodnie i spokojnie jak nigdy dotąd.
-Ach tak. – warknęła pod nosem dziennikarka. – No cóż myślę, że to już wszystko panie Malfoy- dodała chowając pióro i pergamin do torebki, a Lucjusz uśmiechnął się zadowoleniem.
-Cóż dziękuję za…eee… całkiem miłą rozmowę. Kiedy będę mógł podziwiać pani dzieło w ‘’Proroku’’? - zapytał grzecznie
-Nasze, panie Malfoy, nasze.- odparła Rita wstając i zabierają się do wyjścia. - Sądzę, że już niedługo. Ale… - urwała odwracając się na progu.
-Ale co?- zapytał Lucjusz, marszcząc czoło.
-Jeszcze się spotkamy, panie Malfoy, by autoryzować wywiad. – powiedziała Rita Skeeter, znikając za progiem z jadowitym uśmiechem pozostawiając Lucjusza Malfoya w pustym pomieszczeniu z niewyraźną miną na twarzy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondie
Włóczykij



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z głębin wyobraźni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:20, 07 Sty 2009 Temat postu:

Zacznę od tego, że mi się średnio podobało. Nie przemawia do mnie ten Malfoy. Przecież nawet po wydostaniu się z Azkabanu byłby bardziej szanowany i na pewno nie dostałby pracy w takim dziale, a jeśliby dostał to by się nie zgodził tam pracować. Rita też była taka trochę nie kanoniczna, ale to odrobinę i w porównaniu do Malfoy'a jest to zerowe.

Cytat:
- Och, przez te pańskie śmierciożerskie przygody, pana intelekt najwyraźniej ucierpiał… Wywiad rozpoczął się w momencie kiedy moja stopa stanęła w tym… tej klitce. Sądzi pan, że mogłabym tu przyjść gdybym nie musiała?


Według mnie powinno być, że ona się pomyliła chciała powiedzieć w klitce,a le szybko zmieniła na gabinet. To bardziej do niej pasuje, ale ty chyba chciałaś pokazać jak bardzo czarodzieje gardzą tymi, którzy byli w drugiej wojnie po stronie Voldemrotra i nie udało im się wmówić, że Czarny Pan ich opętał.
Styl jest dobry, ale pomysł niedopracowany. Jednak mi się podobało. Czekam na twoje kolejne posty.
Tylko jeszcze jedno
Cytat:
‘’Pukanie zepsute, proszę dzwonić’’.

Mogłabyś to poprawić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vincent Vega
Literacki napaleniec



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: znad Wód Wielkiego Babilonu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 3:26, 14 Sty 2009 Temat postu:

Nie lubię jak inni piszą fanbooki. Pisarz zna swoje postacie doskonale, a tym co tworzą fabooki tylko się wydaje, że je w ogóle znają, a w przypadku "Harry Pottera" dochodzi też zrozumienie całego świata przedstawionego. Trzeba by przeanalizować bardzo dogłębnie postać o której się pisze, ale nawet wtedy nie wejdzie się do jej głowy tak jak to czyni autor oryginału.

Ostatnio zmieniony przez Vincent Vega dnia Śro 3:29, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.talia.fora.pl Strona Główna -> Harry Potter Zone Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net Bearshare
Regulamin